Październik to mój ulubiony miesiąc. Uwielbiam te ostatnie ciepłe dni i pierwsze chłody. Kolorowe liście i deszczowe wieczory, które inspirują jak nic innego. Skoro powoli dobiega on końca pora na podsumowania i kilka słów o rzeczach oraz miejscach które w tym miesiącu sprawiły mi dużo radości!
Pomadka Jouer!
Moim największym ulubieńcem makijażowymi tego miesiąca są zdecydowanie matowe pomadki marki jouer, a szczególnie kolor Melon. Nie jestem raczej typem, który codziennie nosi na ustach neutralne kolory. Znacie mnie, uwielbiam fiolety, ostre czerwienie, a ostatnio nawet niebieskości. W tym odcieniu jednak zakochałam się na tyle, że w odstawkę poszły wszelkie „odważne” szminki.
Pomadki zasychające na mat potrafią być bardzo niekomfortowe i problematyczne. Ta do tej grupy się nie zalicza. Jest bardzo lekka i praktycznie nie wyczuwalna na ustach. Spokojnie przetrwa długie godziny, nawet jedzenie jest jej nie straszne!
What a spice!
Czyli nic innego niż nowa kolekcja inglota. Nie zaszalałam jakoś bardzo, bo wiele cieni które się w niej pojawiły dublują się kolorystycznie z tym co mam w innych paletach. Skusiłam się tylko na trzy, ale już dzięki tym trzem gagatkom mogę powiedzieć, że to najbardziej udane cienie inglota jakie miałam w rekach. Formuła jest znacznie lepsza niż w cieniach ze stałej kolekcji. Cudownie się rozcierają i łączą ze sobą. Kolory które mam u siebie to kolejno: 303, 301 oraz 300.
Gloomy Sunday!
Pod koniec września stałam się okularnicą i nie sądziłam, że tak bardzo to polubię. Uważam, że okulary z dobrze dobranymi oprawkami, mogą stać się świetnym dodatkiem. Cieszę się, że trafiłam w internecie na ekipę z gloomy sunday, dzięki której noszenie okularów nie jest przykrym obowiązkiem a czystą przyjemnością. Jeśli szukacie idealnej pary, to tam napewno znajdziecie coś dla siebie. Stacjonarnie można przymierzyć je w Łodzi i Warszawie, ale na stronie znajduje się opcja domowej przymierzalni, więc dobór odpowiednich oprawek nie będzie aż tak trudny. Przysięgam, ciężko będzie wam znaleźć drugi, tak świetny zakład optyczny z tak przystępnymi cenami. Dla zainteresowanych, mój model okularów to horror II.
Płaszcz z Medicine!
Pisałam niedawno o moich planach zakupowych na ten sezon. Na liście znajdował się między innymi płaszcz z medicine, którego przepiękna podszewka i z bardzo przyjemny w dotyku materiał urzekły mnie od razu. Gdy zobaczyłam na facebooku zniżkę sezonową do tego sklepu, wiedziałam że to znak od niebios, by w końcu go kupić. Jest to teraz jedna z moich ulubionych rzeczy w całej szafie. Sprawdza się świetnie na aktualną, niezbyt piękną pogodę, a z grubszym swetrem będę mogła nosić go nawet zimą.
Montag!
To najcieplejsze miejsce na mapie Łodzi. Najcieplejsze, bo ludzie którzy je tworzą kreują tak niezwykłą atmosferę, że nie sposób nie uśmiechać od samego wejścia. Montag to piekarnia/bistro, gdzie kupimy najlepsze wypieki w mieście, zaczynając od niezwykłego chleba, po croissanty czy ciasta… Zjemy tam śniadanie i napijemy się dobrej kawy. Nie wiem jaka magia się tam kryję, ale zawsze gdy usiądę tam z filiżanką herbaty, wszystko wydaje się łatwiejsze i spokojniejsze. Muszę też was uprzedzić, że kiedy spróbujecie chleba z montagu, nigdzie więcej pieczywo nie będzie smakować tak dobrze.
Jeśli jeszcze nigdy tam nie zaglądaliście, a mieszkacie w Łodzi to naprawdę nie ma na co czekać. Lokal znajduję się w bramie na piotrkowskiej 107.
Haters Back Off!
To oficjalne, jestem uzależniona od Netflixa.
Zawsze kiedy myślę że na świecie skończyły się już dobre seriale i filmy do oglądania… bam! Netflix wypuszcza kolejną serię, którą kocham od pierwszego odcinka. Tym razem było to Haters Back Off.
Jeśli choć odrobinę znacie youtubowe środowisko napewno wiecie kim jest Miranda Sings. Jest ona niezwykle (nie)utalentowaną piosenkarką, modelką, magikiem, tancerką… można tak wymieniać w nieskończoność. To postać stworzona przez Colleen Ballinger, którą obserwuję już od kilku lat. Naprawdę wierzyłam, że nie wypuściła by ona czegoś kiepskiego, ale wciąż bałam się premiery tego serialu. Dlaczego? Po pierwsze spodziewałam się, że nie dotrze on zupełnie do osób które nie znały historii Mirandy wcześniej, bo jakby nie patrzeć jest ona bardzo specyficzna, a po drugie już kilka razy widzieliśmy jaką tragedią kończą się filmy i seriale z udziałem internetowych twórców…
Moje obawy jednak uciekły po kilku pierwszych minutach oglądania. Klimat serialu bardzo przypomina mi „Freeks and Geeks” połączone z „Napoleon Dynamite”. Doskonale wiem, że nie jest to coś, co będzie trafiało w gust każdej osoby, ale jeśli szukacie czegoś lekkiego, by poprawić sobie humor podczas jesiennego wieczoru, warto dać Mirandzie szanse!
Październikowa Playlista!
Chciałabym, żeby ta sekcja stała się czymś bardzo regularnym. W mojej głowie pojawił się pomysł comiesięcznych, krótkich playlist. Dziesięć utworów wykorzystując spotify (jeśli wygodniej będzie wam z innym sposobem odtwarzania dajce mi znać). Mój gust muzyczny jest bardzo różnorodny, dlatego myślę że każdy znajdzie tu dla siebie.
Październikowa playlista jest lekko melancholijna, bo taki też jest październik. Przeplata się to jednak z piosenkami, które są idealne na bardziej słoneczne, jesienne dni.
Na dziś to wszystko, dajce mi znać czy znaleźliście tu coś dla siebie i opowiedzcie mi co sprawiało wam radość w tym miesiącu!
Do następnego, x
Skomentuj wpis